Archive for grudnia 2011

iGol - TOP 10 transferów Bundesligi

Z braku laku wstawię kolejny tekst publicystyczny napisany dla iGol.pl. Z góry zaznaczam, że nie ma nic wspólnego z Arsenalem. 
Po najlepszych transferach Premier League i Premiera Division czas na najtrafniejsze zakupy w Niemczech. Nasze zestawienie zdominowali bramkarze, którzy wywalczyli aż cztery z dziesięciu możliwych pozycji.

Prezent z Villa Park

Jedno mogę wam obiecać – meczu z Aston Villą na pewno nie obejrzę, więc pewnie go wygramy. Jak już wcześniej wspominałem, za każdym razem, gdy oglądam mecz Arsenalu, to właśnie tracimy punkty – Marsylia, Olympiakos, Fulham, a teraz jeszcze City. Z ostatnich kilkunastu spotkań AFC oglądałem tylko te cztery i zdobyliśmy w nich dwa punkty, strzelając łącznie dwa gole… Tak więc macie moje słowo, że najbliższego meczu nie zobaczę. A przynajmniej nie na żywo.

Państwo w państwie...

Jako, że piłka nożna jest nieodłącznym elementem życia publicznego, to ludzie zasiadający za sterami FIFA i UEFA są niemal równie ważni, co głowy poniektórych państw. Panowie myślą, że mogą wszystko, bo to od nich zależy przyszłość piłki w Europie i na świecie, a także każdego poszczególnego klubu. Do tej pory było tak, że jeśli któryś z nich coś sobie wymyślił, to nie było od tego odwrotu. Nikt przecież nie będzie walczył z tak potężną federacją, jaką jest FIFA.

AC Milan na drodze do ćwierćfinału

No oczywiście, że mogło być lepiej, ale czy mamy powody do narzekania? Milan jest, co prawda mistrzem Włoch, ale trzeba przyznać, że nie prezentuje się jakoś nadzwyczajnie. Na pewno nie mamy się czego bać, trzeba się tylko odpowiednio przygotować do tego dwumeczu. Muszę przyznać, że w przeciwieństwie do większości fanów AFC nie chciałem wylosować FC Basel, tylko Olympique Lyon. Nie to, żebym uważał Francuzów za jakiś specjalnie łatwy do przejścia zespół – mój brat jest kibicem Lyonu i z pewnością taki dwumecz wzbudziłby w domu sporo emocji.

Odkryli Wojtka!

Wojciech Tomasz Szczęsny, bramkarz Arsenalu został przez dziennikarzy popularnego tygodnika „Piłka Nożna” uznany za piłkarskie odkrycie 2011 roku. Trudno się z tym wyborem nie zgodzić, bo w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy Wojtek naprawdę dokonał niesamowitego postępu, wspiął się na szczyt i teraz może z góry patrzeć na wszystkich maluczkich. Jest największym odkryciem właśnie kończącego się roku nie tylko w Polsce, ale i chyba w całej Europie.  Jednak kibiców AFC z pewnością zdziwiła wiadomość, że to Robertowi Lewandowskiemu, a nie Wojtkowi właśnie, przypadł tytuł najlepszego polskiego piłkarza A.D 2011. Z początku też tego wyboru nie rozumiałem, ale po chwili, takiej naprawdę krótkiej, gdy ochłonąłem i zobaczyłem nominowanych w obydwu kategoriach wybór „Lewego” nagle stał się oczywisty.

Liczę na Champions League

Z powodu natłoku zajęć i przeróżnych obowiązków nie mam ostatnio zbyt wiele czasu na oglądanie meczów, nawet tych Arsenalu. Ale może to i dobrze? Bo właśnie zdałem sobie sprawę, że za każdym razem, gdy jednak znajdę chwilę na meczyk to akurat wtedy tracimy punkty. Z ostatnich dziewięciu spotkań oglądałem tylko potyczki z Marsylią (0:0), Fulham (1:1) i Olympiakosem (1:3). Naprawdę mam pecha, albo go przynoszę, bo były to jedyne spotkania, których Arsenal nie wygrał… 

ARSENE WENGER OD A DO Ż

Arsene Wenger to z pewnością postać nietuzinkowa. Tak jak kiedyś wszystkich fanów Arsenalu złączył i pokazał im, na czym polega prawdziwy, ofensywny futbol, tak teraz jednoznacznie ich podzielił. Jedni kibice kochają go za to, że jest z klubem na dobre i na złe, inni mają serdecznie dość jego skąpstwa i braku ambicji. Pozostali, ci, którzy się z Arsenalem nie identyfikują mają go po prostu za starego dziwaka, który lubi otaczać się młodymi mężczyznami. Aby opisać tak barwną postać 24 litery (według zastosowanego tu alfabetu) to zdecydowanie za mało i niektóre z nich mają przypisane dwa, lub nawet trzy hasła. Przed wami trener ubiegłej dekady, który od siedmiu lat nie zdobył trofeum, magister inżynier, wokół którego lata pizza i na którego cześć nazwano asteroidę. Panie i panowie – Arsene Wenger.