Real Barcelona vs Reszta Świata

Jak powszechnie twierdzi opinia publiczna, FC Barcelona i Real Madryt to dwie najlepsze aktualnie drużyny piłkarskie na świecie. Patrząc na ich kadry, trzeba się z tym, niestety, zgodzić. Zarówno drużyna ze stolicy Hiszpanii, jak i Katalończycy, mają bardzo silny skład, pełen gwiazd światowego futbolu. A co jeśli obydwie ekipy dałoby się połączyć i posłać na mecz z reprezentacją „Reszty Świata”?

Tak zapewne wyglądałaby wyjściowa jedenasta Realu Barcelona:

W polu po pięciu zawodników obydwu zespołów, jednak w bramce Iker Casillas, co jest sprawą chyba oczywistą i niepodlegającą dyskusji. Na prawej obronie, pomimo mojej niekrytej niechęci do Brazylijczyka, hasać będzie Dani Alves. A to, dlatego że jest piłkarzem po prostu lepszym od konkurenta z Madrytu, Alvaro Arbeloi. Jego rajdy, wrzutki, potężne strzały i rzuty wolne przydałby się w każdej drużynie świata. Na środku dwóch Hiszpanów, jeden z Realu, drugi z Barcelony: Sergio Ramos i Gerard Pique. Obaj panowie świetnie znają się z reprezentacji Hiszpanii, więc i w takim meczu nie powinni mieć problemów z komunikacją. Ten pierwszy w ostatnim czasie, gdy Mourinho przestawił go z prawej strony defensywy, na jej środek został jednym z najlepszych stoperów świata. Z kolei Katalończyk jest chyba najlepiej grającym w ofensywie środkowym obrońcą na świecie. Za każdym razem, gdy pojawia się z przodu jest w stanie stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika.  Nie zaniedbuje przy tym jednak gry w obronie, za każdym razem wraca na czas i jest w stanie skutecznie interweniować. Świadomie zrezygnowałem w tym miejscu z Carlesa Puyola i Pepe, gdyż wcześniej wymienieni zawodnicy, według mnie, prezentują się lepiej i lepiej by ze sobą współpracowali. Na lewej stronie defensywy inny Brazylijczyk, tym razem „Królewski” Marcelo. Według Jose Mourinho jest on najlepszym lewym defensorem świata i patrząc na konkurencję wydaje się mieć rację, dlatego Eric Abidal nie miał wielkich szans w rywalizacji z 24-letnim obrońcą. Pod okiem portugalskiego szkoleniowca Brazylijczyk poczynił doprawdy niebywały postęp i nie jest już jeźdźcem bez głowy, lecz godnym następcą Roberto Carlosa.

Środek pomocy tworzą Xavi, Andres Iniesta i Xabi Alonso, czyli dokładnie ten tercet, który reprezentował Hiszpanię w ostatnim, co prawda przegranym, meczu z Anglią. Za któregoś z nich na boisku pojawić mógłby się Cesc Fabregas, jednak naprawdę nie wiem, z którego trzeba byłoby zrezygnować. Xavi jak i Xabi Alonso ciężko pracują zarówno w ofensywie, jak i przy bronieniu własnej bramki i są dla swoich zespołów wręcz nieocenieni. Bez nich, obydwa kluby tracą sporo ze swojej klasy i trzeba przyznać, że lepszych środkowych pomocników, znaleźć byłoby ciężko. Iniesta z kolei jest jednym z najlepszych na świecie piłkarzy grających na pozycji mediapunta. Jego przegląd pola, łatwość w poruszaniu się na boisku i wielkie umiejętności są niezastąpione. Na bok odstawiłem, więc Fabregasa, a także Sergio Busquetsa, który jest stricte defensywnym pomocnikiem, a taki w tej drużynie potrzebny nie jest.

Na skrzydłach dwaj piłkarze Realu Madryt – Angel Di Maria i Cristiano Ronaldo. Pierwszy jest niekwestionowanym mistrzem asyst, bo, od kiedy dołączył do Realu zaliczył ich, w 73 meczach, aż 40. To doprawdy niesamowity wynik, godny największego splendoru. Poza tym to świetny drybler, jeden z najlepszych na świecie. W ciągu półtora roku o kilka długości uciekł takim zawodnikom jak Nani, Robinho, Malouda, którzy jeszcze jakiś czas temu byli uważani za zdecydowanie lepszych od niego.  Ronaldo z kolei, w przeciwności do Argentyńczyka, specjalizuje się w umieszczaniu piłki w bramce rywala. W 115 rozegranych w białej koszulce spotkaniach, aż 112 razy wpisywał się na listę strzelców. Tak skuteczny nie był dotąd żaden inny piłkarz „Królewskich”. Ciekawe tylko, jak długo tę skuteczność Portugalczyk podtrzyma. Na szpicy Leo Messi. Wychowanek argentyńskiego Newell's Old Boys, nie bez powodu trzy razy z rzędu zdobył Złotą Piłkę. W dotychczasowych 292 meczach w barwach „Barcy” strzelił już 208 bramek i zanotował równą setkę asyst. Czyli miał udział w ponad jednej bramce FCB na mecz! O tych dwóch panach więcej chyba pisać nie muszę, bo każdy kibic piłki nożnej dobrze ich zna.

Na ławce trenerskiej, mimo wielkiej klasy Mourinho, posadziłbym Pepa Guardiolę. A to dlatego, że zdecydowanie preferuję futbol ofensywny i twierdzę, że zespół prowadzony przez Hiszpana, właśnie taki może mi zagwarantować. Oczywiście drużyny kierowane przez Portugalczyka także grają pięknie, jednak znany jest on z tego, że w kluczowych momentach woli nastawić swoich piłkarzy defensywnie i czekać na błędy rywali, żeby wspomnieć tu choćby ostatnie spotkania Realu z Barceloną. A w takim meczu czegoś takiego oglądać bym po prostu nie chciał.

Oto, jak według mnie (co podkreślić muszę po raz enty) wyglądałaby jedenastka „Reszty Świata”:

Na bramce Manuel Neuer, który zanotował w ostatnim czasie niesamowity progres. W błyskawicznym tempie dołączył do ścisłej czołówki najlepszych golkiperów Europy i nic nie zapowiada, aby miał ją opuścić. Dzięki swoim niesamowitym umiejętnościom pobił rekord legendy monachijczyków, samego Olivera Kahna. Sposobu na niego nie znalazł żaden zawodnik przez 1147 minut, czyli przez dwanaście kolejnych spotkań. Wynik godny pozazdroszcznienia. Na prawej obronie, tu miałem najwięcej problemów ze znalezieniem odpowiedniego zawodnika, Bacary Sagna. Francuz został wraz końcem ostatniego sezonu, czyli w połowie roku, uznany najlepszym prawym defensorem Barclays Premier League. W bieżących rozgrywkach więcej leczy kontuzje, niż gra, gdyż zaliczył zaledwie 10 spotkań, jednak dopóki był na boisku, prezentował się dobrze. W kadrach takich drużyn jak Milan, Inter, Juventus, Bayern, Chelsea, Liverpool, Tottenham i całej reszcie europejskiej śmietanki, nie znalazłem zawodnika, który prezentowałby odpowiednią klasę, aby do tej jedenastki wskoczyć. Najwięcej myślałem o Gregorym van der Wielu, który zachwyca w Ajaksie, jednak o nim więcej można będzie powiedzieć, dopiero, kiedy dołączy do Valencii i pokaże, na co go stać w silnej europejskiej lidze. Dlatego właśnie, postawiłem na blondwłosego Francuza.

Na środku defensywy Mats Hummels i Thiago Silva. Niemiecki wieżowiec był w minionym roku jednym z najlepszych stoperów świata. Niezwykle pewny zarówno pod swoją bramką, jak i tą przeciwnika. Na boisku prezentował się z gracją i wielką pewnością siebie. Do tej pory zastanawiam się, jak świetnie pracujący przecież z młodzieżą Bayern mógł pozbyć się takiego zawodnika i lekką ręką oddać go do Borussii. Kto wie, czy gdyby Hummels, zamiast BVB reprezentował klub, którego jest wychowankiem, to w poprzednim sezonie właśnie Bawarczycy cieszyliby się z mistrzostwa Niemiec. Do pary dokładam mu Thiago Silvę. Stoper Milanu w poprzednim roku klasą samą dla siebie. Twardy niczym skała, świetnie odbierający piłkę i wyprowadzający ją do przodu. Co prawda w ataku nie był już tak skuteczny, jak reprezentant Niemiec, ale dostępu do swojej bramki bronił chyba najlepiej na świecie. Myślałem, o Vincencie Kompanym, który w ostatnim czasie robi na mnie naprawdę dobre wrażenie, ale po krótkim przemyśleniu stwierdziłem, że do wyżej wymienionej dwójki trochę mu jeszcze brakuje. Lewa strona defensywy zarezerwowana jest dla Philipa Lahma. Kapitan Bayernu to w tym momencie najlepszy, obok wymienionego wcześniej Marcelo, lewy obrońca na świecie. Kapitalny odbiór, dobra szybkość i pewność siebie, poza tym włączanie się do akcji zaczepnych i te wrzutki. Lahm zasłużenie jest kapitanem największego niemieckiego klubu, a także trzeciej najlepszej reprezentacji świata.

Tym, który wspierałby obrońców musi być Yaya Toure. Iworyjczyk jest w tym momencie najlepszym defensywnym pomocnikiem świata i miałby pewne miejsce w pierwszym składzie każdego klubu, nawet Barcelony, z której się go pozbyto. Nie tylko po mistrzowsku odbiera piłkę, ale także w świetny sposób wprowadza ją z powrotem do gry, będąc tym, od którego zaczyna się większość kontrataków lidera Premier League. Podobają mi się też jego technika i zmysł do gry kombinacyjnej. Naprawdę, w tym akurat przypadku, mógłbym tak długo. Trochę przed nim operowałby Bastian Schweinsteiger, który jest dla Bayernu i reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów tym, kim Xavi dla Barcelony. Ciężko pracuje zarówno w obronie, jak i w ataku, trzymając w ryzach cały środek pola. Gdy go brakowało, to monachijczycy nagminnie spuszczali z tonu i zaliczyli kilka wpadek, np. z Hannoverem, Mainz i BVB. Jego przegląd pola i umiejętność podejmowania dobrych decyzji są wręcz nieocenione. Przed nimi miejsce na placu gry należy się Davidowi Silvie. Reprezentant Hiszpanii jest w tym momencie najlepszym piłkarzem „Citizens”, a być może i całej ligi angielskiej. Mediapunta, to pozycja właśnie dla niego. Operując przed linią pomocy, ale za napastnikami, mając pełną swobodę i nie będąc ograniczonym żadnymi wytycznymi trenera, może pokazać pełnie swoich ogromnych umiejętności.

Skrzydłowymi będą Robin van Persie i Frank Ribery. Napastnik Arsenalu miałby zupełnie inne zadania na boisku, od Francuza. Praktycznie nie biegałby po skrzydle, a raczej wspomagał na środku ataku Edinsona Cavaniego. Ustawienie go na boku, byłoby tylko zmyłką, która miałaby wprowadzić zamieszanie w szeregach rywali. Holender był drugim najskuteczniejszym piłkarzem świata w 2011 roku, ustąpił miejsca jedynie Cristiano Ronaldo. Jego umiejętność znalezienia się w polu karnym, piekielnie silny strzał, coraz lepsza gra prawą nogą (która do tej pory służyła mu jedynie do podpierania) i niezwykła pewność siebie tworzą napastnika niemal kompletnego. Chyba nikt nie spodziewał się, że chimeryczny i łamliwy do tej pory snajper, tak bardzo się rozwinie i zyska miano jednego z najlepszych atakujących świata. Ribery z kolei, co raz zmieniałby skrzydła i atakował bramkę rywala na pełnej szybkości z wybranego przez siebie boku, czyli tak jak lubi najbardziej. W tym sezonie Francuz strzelił już 10 bramek, a przy kolejnych 11 asystował. Znów gra tak, jak za swoich najlepszych lat i jest uważany za jednego z czołowych piłkarzy globu. Na środku ataku wspomniany wcześniej Edinson Cavani. Urugwajczyk swoją skutecznością zaskoczył chyba wszystkich fanów futbolu na całym świecie. Dzięki jego świetnej formie po raz pierwszy w historii do Ligi Mistrzów zawitało Napoli i co więcej, wyszło z grupy śmierci, zostawiając za sobą Manchester City i Villareal.  Cavani jest piłkarzem klubu z Neapolu zaledwie półtora sezonu, a strzelił w jego barwach już 47 goli.

Tym, który sprawowałby piecze nad zespołem byłby Sir Alex Ferguson. Szkot jest chyba najlepszym coachem w historii tej dyscypliny i z całą pewnością dałby sobie radę ze zgrają gwiazd i takim wyzwaniem. Nie wiemy, co prawda jak sprawdziłby się w otoczeniu innym, niż Manchester United, ale śmiem twierdzić, że poradziłby sobie śpiewająco.

Na grafikę można śmiało klikać, wtedy się powiększa :D

Obydwie jedenastki naszpikowane są najlepszymi piłkarzami świata i z całą pewnością stworzyłyby piękne widowisko. Jak myślicie, jak zakończyłby się taki mecz, jeśli by do niego doszło? Po czyjej stronie byście stali i z którymi moimi wyborami się (nie)zgadzacie?