Prawdziwy kogel mogel, czyli: Parę słów o Chelsea, Leyton Orient, Kolo, Chamakhu, Beniu i kontuzjach

Miałem parę dni przerwy od pisania, a to wszystko przez głupi brak czasu. Jak nie zajęcia na uczelni to praca, jak nie praca to uczelnia. Po drodze trzeba jeszcze coś zjeść, trochę snu, zobaczyć się z dziewczyną, walnąć sobie browarka… Naprawdę nie na wszystko da się znaleźć czas. Dlatego teraz w jednym poście będzie na kilka tematów.

Chelsea – Manchester United
Zawodnicy Chelsea w końcu pokazali, że mają jaja. I to w najlepszym (dla Arsenalu) momencie.
Sezonu już raczej nie uratują, ale ich zwycięstwo nad United być może pozwoli pozostać tytułowi mistrzowskiemu w Londynie. Tyle, że w tej lepszej, północnej części… W poniedziałek chyba wszyscy kibice Arsenalu z całego serca kibicowali The Blues. Tak samo, jak w niedzielę trzymać kciuki będziemy za Liverpool. Oba kluby są w słabszej formie i prezentują się zdecydowanie poniżej oczekiwań, ale zwycięstwami z United mogą uratować twarz i poprawić humory kibicom. Tak więc trzeba się spiąć i ratować twarz. A United niech traci punkty :)

Arsenal - Leyton Orient
Tak powinien wyglądać pierwszy mecz z Leyton i nie potrzebna by była żadna powtórka. Pewnie, szybko, skutecznie. Gra się chłopakom układała, piłka chodziła od nogi do nogi. Nie można było narzekać nawet na Almunię i Squillacigo, a szanse na to są jak trafienie szóstki w lotka. Pewnie zagrali Miguel, Diaby, Gibbs, Henderson i, o dziwo Rosicky. Młodzi Hiszpan i Irlandczyk zapewne na dłużej zawitają w pierwszej drużynie i już w tym sezonie powinni być włączeni do szerokiej kadry zespołu. Być może powędrują na jakieś wypożyczanie, jak w tamtym roku Wilshere, a teraz Vela. Takie rozwiązanie wydaje się optymalne, chłopaki nabiorą doświadczenia, pograją w prawdziwą piłkę i powalczą z klasowej światy zawodnikami, a nie juniorami Leeds, Wolves czy Reading. Jeśli będą się rozwijać, choć w połowie tak dobrze i szybko jak Wilshere to czeka nas świetlana przyszłość.

Szaman i Benio
W końcu odblokował się Marian Szaman. Marokańczyk strzelił pierwszego od dawien dawna gola, co mu się chwali. Osobiście coraz bardziej podoba mi się jego gra, chłopak myśli na boisku, próbuje wejść w ten Kanonierski tok myślenia. Biega, szarpie, strzela, mądrze podaje, przepuszcza piłki między nogami, gdy z tyłu lepiej ustawiony jest partner z zespołu (gol Clichego to także jego zasługa). Po świetnym początku sezonu jest jakby przemęczony, ale powoli wraca do formy. W sumie było to tak: van Persie kontuzjowany – Chamakh w formie. Persil wrócił – Chamakh dołuje. Teraz, gdy czeka nas parę meczów bez Holendra, to według tego wzoru, Chamakh powinien błyszczeć. Oby, bo jego dobra gra i gole, są nam teraz bardzo potrzebne.
Coraz więcej dobrego mogę powiedzieć też o Bendtnerze. Duńczyk jest szalenie pewny siebie, ale to wiadomo nie od dziś. Tyle, że w końcu zaczyna coś z tego wynikać. Benio bierze na siebie ciężar gry, próbuje rozprowadzać akcje, a nie tak jak dawniej tylko stoi w miejscu i macha rękami. Takiego Bendtnera lubię o wiele bardziej. Wydaje mi się, że duże znaczenie ma tutaj zabieg Wengera, który od jakiegoś czasu polubował w wystawianiu Nicklasa na skrzydle. To zmusza go do biegania, myślenia, podawania i ogólnie do kreatywności. A tak psioczyłem, (i pewnie nie tylko ja) gdy Papa Wenger zaczął takie cuda wyprawiać. Sądziłem, że to marnowanie całkiem przyzwoitego snajpera, a także wielkie osłabienie zespołu, bo właściwie kompletny brak skrzydłowego. Ale jak widać, po paru miesiącach mamy już nie przyzwoitego, a bardzo dobrego napastnika. I wierzcie mi, Benio też widzi poprawę w swojej grze. Teraz tylko pora by potwierdził klasę w meczu z porządnym przeciwnikiem, najlepiej z Barcą ;)

Kolo Toure sobie nie pogra
O sprawie nie wiem za wiele, ale chyba jest warta wspomnienia. Były stoper Arsenalu Kolo Toure został złapany na stosowaniu dopingu. Próbka A potwierdziła obecność w jego krwi niedozwolonych środków i Kolo czeka przerwa w grze. Na razie przynajmniej do czasu oficjalnego wyjaśnienia sprawy, ale i po tym za prędko raczej nie wróci. A taki był z niego spoko Kolo…
Podobno Kolo Toure zjadł jakiś suplement diety, który na codzień stosuje jego żona. W każdym razie tak się tłumaczył Manciniemu. - michalokonski
 Jeżeli Kolo rzeczywiście tak tłumaczył się Manciniemu to muszę przyznać, że nawet Kuba Wawrzyniak miał lepszą wymówkę, gdy został zdyskwalifikowany. A jeżeli, w jakiś sposób Kolo nagle wyłączył mózg i zaczął jeść środki odchudzające, które stosuje jego żona, to trzeba mu pogratulować głupoty. Co on sobie myślał? Że jest Messim i może bezkarnie jeść co popadnie?

Wenger: Bez Theo, Ceska, Songa i van Persiego na Barcelone.
Zasłona dymna, czy pech do sześcianu?
W tym momencie ze składu wylecieli Theodore Walcott, Alex Song Bilong, Francesc Fabregas i Robin van Persie. Pamiętajmy, że od dawna nie grają też Thomas Vermaelen i Łukasz Fabiański a Aaron Ramsey i Abou Diaby dopiero wracają do składu po dłuższych przerwach. Plus w meczu z Leyton coś zaszumiało w głowie Rosickiemu i musiał zejść z boiska. Jak pech to pech. Miejmy nadzieję, że te wszystkie kontuzje to coś w rodzaju zasłony dymnej Wengera na Barcelonę. Tak samo jak w pierwszym spotkaniu, nie grać miał Nasri, a nie dość, że wyszedł w pierwszym składzie, to jeszcze, w jakiej formie. Oby przynajmniej dwóch panów z kwartetu Theo, Song, Persil, Cesc pojawiło się na Camp Nou w wyjściowej jedenastce. A na ławce być może usiądzie Verminator (wersja optymistyczna). Z będącym w fatalnej formie Sunderlandem (cztery porażki z rzędu) powinniśmy sobie poradzić z Beniem, Szamanem, Diabym i nawet Denilsonem. Ale na przejście Barcy, grając takim składem, bym nie liczył.

Potrzebujemy tych zwycięstw, potrzebujemy ich jak nigdy dotąd. Najbliższe dwa miesiące, to prawdziwy test dla taktyki i teorii Wengera. Mecze z United w FA Cup i w Premier League. Mecze z Barcą, Liverpoolem, Aston Villą, Fulham i Sp*rs. Te mecze po prostu trzeba wygrać i nie ma tu innej możliwości. Trzeba udowodnić, że porażka z Birmingham to wypadek przy pracy i że umknęło nam tylko te najmniej znaczące trofeum.

Obiecująca, młoda i grająca z polotem drużyna, albo na zawsze taką pozostanie, albo przemieni się w nic dodać, nic ująć, maszynkę do wygrywania. Wóz albo przewóz.