Najlepsza piłkarska liga na świcie właśnie obchodzi 20-lecie istnienia. Z tej właśnie okazji włodarze Premier League zorganizowali na oficjalnej stronie rozgrywek głosowanie, w którym wziąć może udział każdy. Wystarczy mieć Internet i poświęcić chwilę czasu. Głosować można na swoich faworytów w pięciu kategoriach: najlepszy mecz, najładniejszy gol, najfajniejsza cieszynka, najlepsza interwencja bramkarza i najlepsza jedenastka.
Głosować można pod TYM LINKIEM.
Głosować można pod TYM LINKIEM.
Zabawa naprawdę fajna – jest co powspominać, można obejrzeć naprawdę piękne gole, cudowne mecze i popatrzeć, jakie to pomysły mają zawodnicy (i trenerzy) aby wyrazić swoją radość ze zdobytej bramki. Oto, na jakie pozycje ja oddałem swój głos i dlaczego.
MECZ
Już tutaj nie mogłem się zdecydować. Obejrzałem zamieszczone na stronie skróty spotkań i nie miałem pojęcia, na które oddać swój głos… Liverpool 4:4 Arsenal, czyli pamiętny popis Arszawina z 2009 roku? Na pewno druga połowa była najlepszą w historii BPL, ale czy mecz zasługuje na to miano? A może mecz Arsenalu z Tottenhamem z tego samego sezonu, zakończony takim samym wynikiem? Gdy na chwilę przed końcem spotkania Arsenal pewnie prowadził 4:2? Przy okazji – gdy oglądam te mecze i patrzę na to, jak gra Almunia, to mnie w żołądku skręca… Jakim prawem ten facet w ogóle znalazł się w kadrze takiego klubu jak Arsenal?! A może inne 4:4, także z udziałem naszego klubu? To z Newcastle? Zna ktoś lepszy comeback w historii nie tylko BPL, ale w ogóle w historii piłki nożnej? Nominowany został także pogrom, jaki Manchester United zaserwował nam na Old Trafford, czyli te okropne 8:2, a także lanie, jakie Diabły zebrały od rywali zza miedzy w pierwszej części tego sezonu… klasyka, klasyka. Brakuje mi tu innego meczu Arsenalu z Tottenhamem – rozegranego na White Hart Lane 13 grudnia 2004 roku, który zakończył się wynikiem 5:4 dla Kanonierów. Dziewięć bramek, każda zdobyta przez innego zawodnika. Cudo, takie rzeczy nie zdarzają się za często… tutaj skrót tego spotkania, wielka szkoda, że nie zostało ono nominowane.
Z tych spotkań, które nam przedstawiono, zdecydowałem się zagłosować na popis Arszawina i piękne 4:4 na Anfield Road. Cudowne bramki, mnóstwo akcji, świetny Arszawin i wielkie emocje. Pamiętam, że nie mogłem oglądać końcówki spotkania, bo jechałem w samochodzie i koledzy przez telefon relacjonowali mi, co się dzieje. Gdy Rosjanin strzelił gola na 4:3 zacząłem się cieszyć jak wariat, a gdy chwilę później stan meczu wyrównał Benayoun, myślałem że się rozpłacze.
GOL
I jak tu wybrać najładniejszego gola, skoro każdy z nominowanych zasługuje na takie miano? To, co zrobili Le Tissier (dwukrotnie), Yeboah, Cantona, Henry, Di Canio czy Bergkamp to po prostu poezja. W żadnej z tych sytuacji nie dało się zachować lepiej, po prostu wszystko zostało zrobione idealnie. To jakiś zupełnie inny poziom, piłkarska perfekcja!, chciałoby się powiedzieć, nieprawdaż? Mój pierwszy odruch – głosować na bramkę Le Tissiera z meczu z Newcastle. Potem – nie no, Henry to geniusz i mistrz, a jego bramka była najlepsza. Trafienie Bergkampa uznane zostało chyba kiedyś za najładniejsze w dziejach Premier League, więc nie wiem, po co ten konkurs… Ale, ale… Wolej Di Canio i podcinka Cantony były równie piękne. Ten, kto wybrał te trafienia powinien iść do więzienia za psychiczne znęcanie się nad kibicami! Przecież spośród tej dziesiątki nie da wybrać się tego jednego, jedynego trafienia… Pod groźbą kary śmierci wybieram gola Henry’ego.
CIESZYNKA
Lua Lua i jego salta, wywroty, gwiazdy, czy cokolwiek to było. Wyglądało jakby mógł się tak kręcić bez końca, aż by mu ręce nie odpadły. W ogóle ci czarnoskórzy zawodnicy to cuda wyprawiają – Obafemi Martins też tak potrafił, ale jego nie nominowano. Miło (mimo wszystko) patrzyło się też na reakcje Sir Alexa Fergusona i Briana Kidda.
INTERWENCJA BRAMKARZA
To co zrobił Jussi Jaaskelainen w meczu Boltonu z United. Nie mam pojęcia, w jaki sposób Fin zdołał to wybronić, ale udało mu się.
Szkoda, że nie był to mecz ligowy, bo interwencja Polaka z pewnością znalazłaby się w gronie wyróżnionych i miałaby duże szanse na zwycięstwo. A co do samej kategorii – wygraną w kieszeni ma Tomasz Kuszczak :) Jak powszechnie wiadomo Internet należy do Polaków i jeśli w jakimkolwiek międzynarodowym głosowaniu nominowany jest nasz rodak, to zwycięstwo ma pewne. Tak będzie i tym razem – parady Kuszczaka zajmują dwa pierwsze miejsca.
JEDENASTKA
Jakiś czas temu chciałem napisać nawet taki tekst – Najlepsza Jedenastka w dziejach Premier League. Właśnie z okazji 20-lecia BPL. Ale że zapał miałem słomiany, to nic z tego nie wyszło. Wybrałem sobie jednak wtedy tę drużynę kozaków i zapisałem sobie na dysku. Dlatego teraz szybko odszukałem plik, porównałem z tym, co przedstawili nam organizatorzy głosowania i zdania nie zmieniam. Z góry uprzedzam, że jedenastka zdominowana jest przez zawodników Manchesteru United, co przez wgląd na wyniki nie powinno jednak nikogo dziwić. No więc:
Edwin van der Saar – Kapitalny Holender. Tak naprawdę jego jedynym rywalem był legendarny Peter Schmeichel, ale Duńczyka z boiska niestety nie pamiętam. Van der Saara za to kojarzę doskonale. Przez długie lata był klasą samą w sobie i jak dla mnie żaden inny nominowany (poza wspomnianym Schmeichelem) nie ma z nim najmniejszych szans.
Denis Irwin – Tego pana też z boiska niestety nie pamiętam, nie miałem okazji oglądać go w żadnym meczu, ale zdaję sobie sprawę kim on był i ile osiągnął. Przez 12 lat gry w barwach United zdobył 15 trofeów, w tym siedem mistrzostw Anglii. Kapitalny wynik.
John Terry – Świetni byli przecież także Steve Bruce, Jaap Stam i Marcel Desailly, a dalej w piłkę grają przecież Rio Ferdinand i Nemanja Vidić. Mimo braku sympatii do kapitana Chelsea, do jego licznych wpadek na boisku i poza nim wybieram właśnie jego. Cała kariera spędzona w jednym klubie, zawsze (no z małym wyjątkiem) wysoki poziom. Terry jest jaki jest, ale gdy tylko pokazuje pełnie swoich umiejętności, a myślami jest na boisku, a nie przy żonie kumpla, to klasa sama w sobie.
Tony Adams – Legenda Arsenalu, jeden z najlepszych piłkarzy w historii naszego klubu. Człowiek ściana, był nie do przejścia. Niby nasi aktualni stoperzy – Vermaelen i Koscielny,należą do najlepszych w lidze, ale przy Adamsie wyglądają bardzo blado. Szkoda, że w obecnej drużynie nie mamy kogoś takiego jak właśnie Tony, kto trzymałby w ryzach całą defensywę.
Gary Neville – Najbardziej utytułowany obrońca w historii angielskiego futbolu. Potrzeba więcej komentarza?
Ryan Giggs – Od Walijczyka należałoby zacząć ustawianie takiej drużyny. Absolutny numer jeden w dotychczasowej historii Premier League. Aby jakiś inny zawodnik zrzucił go z tronu (Giggs ma 12, a z tegorocznym już 13 medali za mistrzostwo Anglii) czekać będzie trzeba chyba z kolejne 20 lat. Gdyby stworzona została kategoria „Najlepszy Piłkarz”, to z pewnością zagłosowałbym na niego. Kocham Arsenal, Herny’ego, Bergkampa, ale czasem trzeba spojrzeć ponad to i po prostu przyznać, że najlepszy był ktoś inny.
Frank Lampard – Najskuteczniejszy pomocnik i piąty najskuteczniejszy zawodnik w historii Barclays Premier League. Rozgrywający Chelsea ma prawdziwy dar do strzelania bramek i wcale, mimo tego co twierdzi Mirosław Trzeciak, nie jest piłkarzem wypalonym. Ładuje bramki aż miło, co sezon kibice CFC mogą liczyć przynajmniej na 10 goli jego autorstwa – ostatni raz poniżej dyszki zszedł w sezonie 2002/2003, kiedy to tylko 6 razy trafił do siatki.
Paul Scholes – Dziesięcio, a właściwie już jedenastokrotny mistrz Anglii. Kolejny z cudownych chłopaków Sir Alexa Fergusona, którzy pod batutą Szkota zdominowali rozgrywki w Anglii. Gdyby nie jego powrót do składu United, to z tytułu za obecny sezon cieszyliby się zapewnie kibice Manchesteru City. Rudowłosy pomocnik zdecydował się jednak wznowić karierę i świetnie poukładał kulejący wcześniej środek pola Diabłów.
David Beckham – Sześciokrotny mistrz Anglii. Co prawda większość uważa Beckhama za gwiazdę popkultury, niż futbolu, ale dla mnie zawsze był świetnym piłkarzem. O ile za Giggsem, Scholesem, Nevillem i innymi wynalazkami Fergiego nigdy nie przepadałem, to Becks i jego wiecznie uśmiechnięta twarz wydają mi się całkiem przyjazne. Wielki szacunek dla tego pana.
Thierry Henry – Bóg, król, mistrz. Francuz to – jak dla mnie – jeden z najlepszych i najbardziej niedocenianych zawodników w historii futbolu. Czemu nigdy nie zgarnął Złotej Piłki nie wie nikt, bo że na nią zasłużył, to oczywiste. Pewnie, to ślepa miłość, ale ja tam swoje wiem. Henryk to najskuteczniejszy, jeśli chodzi o średnią gola na mecz, zawodnik w Premier League – w swoich 258 meczach 176 razy wpisywał się na listę strzelców. Drugi w tej klasyfikacji jest Ruud van Nistelrooy (150/95), a trzeci Alan Shearer (441/260).
Alan Shearer – No i właśnie on. Najlepszy strzelec w historii tej ligi. 260 bramek musi robić wrażenie. To jedyny członek elitarnego Klubu 200. Nikt poza nim nie zdołał tyle razy pokonać golkiperów rywali. Świetny napastnik, legenda nie tylko Newcastle i Blackburn, ale całej Premier League.