Archive for 2012

20 lat Barclays Premier League – Najlepsi z najlepszych

Najlepsza piłkarska liga na świcie właśnie obchodzi 20-lecie istnienia. Z tej właśnie okazji włodarze Premier League zorganizowali na oficjalnej stronie rozgrywek głosowanie, w którym wziąć może udział każdy. Wystarczy mieć Internet i poświęcić chwilę czasu. Głosować można na swoich faworytów w pięciu kategoriach: najlepszy mecz, najładniejszy gol, najfajniejsza cieszynka, najlepsza interwencja bramkarza i najlepsza jedenastka.

Arteta rozstrzygnął losy mistrzostwa, tytuł dla United

Późne trafienie Mikela Artety przesądziło nie tylko o zwycięstwie Arsenalu nad Manchesterem City, o prześcignięciu w tabeli Tottenhamu, ale także o losach mistrzostwa. Szejkowie sponsorujący pensje piłkarzom Citizens na wymarzone trofeum będą musieli poczekać jeszcze, co najmniej 12 miesięcy. W tym roku tytuł po raz kolejny trafi na Old Trafford. Najważniejsze jednak, że Arsenal znów zepchnął na czwarte miejsce w tabeli Tottenham.

Półfinały LM, czyli piękno futbolu

Na dwumecze Bayernu z Realem i Chelsea z Barceloną czekam z niecierpliwością. Chciałbym, aby rozegrane zostały jak najszybciej, najlepiej jutro. Za takie właśnie pojedynki kochamy futbol, czyż nie? Wspaniałe drużyny, wielka stawka, wybitni piłkarze. Dużo goli. Bardzo dużo goli. Oby.

Nie tym razem

Siedem wygranych spotkań pod rząd – tak dobrze nie było już dawno… najstarsi górale nie pamiętają, kiedy ostatni raz Arsenal notował tak dobrą passę. Gdyby udało się odnieść ósme zwycięstwo, była by to pierwsza taka seria od 2004 roku, kiedy to na boiskach Premier League błyszczał zespół Invincibles. Niestety tym razem się nie udało i punkty zostały na Loftus Road.

Łukasz Sosin: Ludzie żyją APOEL-em

Co prawda Arsenalu w Lidze Mistrzów już nie ma, ale są w niej jeszcze takie ekipy jak choćby Marsylia, Benfica lub APOEL. Dobra gra mistrza Cypru i awans do ćwierćfinału Champions League to z pewnością największa niespodzianka ostatnich miesięcy. Na temat rewelacji z Nikozji, o jej pojedynku z Realem Madryt, o specyfice ligi cypryjskiej i o tym jak funkcjonuje zespół APOELu rozmawiałem z Łukaszem Sosinem. Czterokrotny reprezentant Polski od dekady gra w piłkę na Cyprze i osiągnął tam całkiem sporo – dwa mistrzostwa kraju i cztery korony króla strzelców. Tamtejszy futbol zna więc od podszewki. Wywiad opublikowany został na portalu iGol.pl, którego jestem redaktorem i postanowiłem wrzucić go także tutaj :) Przy okazji serdecznie zapraszam do odwiedzania iGola :)
Miłej lektury.

Arsenal – Newcastle: Kilka mniej, lub bardziej istotnych faktów

Już jutro naszych zawodników czeka bardzo ważny i ciężki pojedynek z Newcastle United. Sroki są jedną z największych niespodzianek tego sezonu i najprawdopodobniej awansują do przyszłorocznej edycji europejskich pucharów. Świetnie spisuje się duet senegalskich snajperów – Demba Ba i Papiss Demba Cisse. Zatrzymanie tej dwójki będzie kluczem do sukcesu. Zwłaszcza, że w klubie z St. James’ Park nie ma już Joey’a Bartona, który ostatnio napsuł nam tak wiele krwi.

Piękny mecz na Emirates, pożegnanie godne mistrzów

Jak to możliwe, aby drużyna, która na San Siro poddała się praktycznie bez walki trzy tygodnie później, na Emirates Stadium w tak cudowny sposób ograła mistrza Włoch? Milan był wczoraj bez szans. Bez szans na zwycięstwo, bez szans na remis, bez szans nawet na honorowego gola. Szkoda, że zabrakło tak niewiele, aby mediolańczyków wyrzucić z Ligi Mistrzów. Jednak, gdy pierwszą część dwumeczu oddaje się praktycznie walkowerem, trudno jest później walczyć o awans.

To oni każą nam wierzyć

Totalna kompromitacja w Mediolanie spowodowała, że jesteśmy bez szans na awans. Jednak historia europejskich pojedynków pokazuje coś innego. Prześledźmy najpiękniejsze mecze, by dzisiaj usiąść przed telewizorem z nutką wiary w nasz zespół. Wszak angielskie drużyny takie jak Liverpool FC, Manchester United czy Middlesbrough udowadniały już, że w europejskich pucharach każdą starte da się odrobić. I nieważna była tu klasa rywala, czy faza rozgrywek – jeśli się bardzo chce, to nie ma rzeczy niemożliwych. Dodatkowo, jak się zaraz przekonacie, piłkarze AC Milan nie są wcale najlepsi w bronieniu przewagi, jaką sobie wypracowali.

„Nowy Mourinho” nie wypalił

Tylko 256 dni trwała przygoda tytułowego „Nowego Mourinho” jakim okrzyknięto Andre Villasa-Boasa z londyńską Chelsea. Przy 1189 dobach, jakie spędził na Stamford Bridge „The Special One” robi to raczej marne wrażenie. Tyle, że warunki, w jakich musieli pracować obydwaj szkoleniowcy były zupełnie inne i jeśli weźmiemy to pod uwagę, to trudno dziwić się, że projekt AVB nie wypalił. Bo wypalić po prostu nie miał prawa.

North London is Red!

To był jeden z tych meczów, w których po prostu nie wypada odpuścić, pogodzić się z wyższością rywala i mimo wszystkich przeciwności losów należy walczyć o jak najlepszy wynik. Derby z Tottenhamem są dla kibiców Arsenalu na tyle ważne, że są oni gotowi wybaczyć swoim ulubieńcom poprzednie niepowodzenia, byleby cieszyć się ze zwycięstwa w bitwie o dominację w Północnym Londynie. Po pięknym 5:2 można, na kilka najbliższych dni, zapomnieć o porażkach z Sunderlandem w FA Cup i AC Milan w Lidze Mistrzów. Po serii słabszych wyników Kanonierzy wreszcie dali nam powód do dumy i zadowolenia.

Po drugiej stronie lustra

Jeszcze dwa lata temu liczyliśmy kolejne sezony bez porażki w derbach Północnego Londynu. Przez ponad dekadę trwaliśmy w słodkim śnie, w którym Tottenham górą po prostu być nie może. Od 1999 roku Spurs wygrali z Arsenalem zaledwie raz – w 2008 roku, w półfinale Carling Cup. Spotkanie zakończyło się wynikiem 5:1, co wprawiło w osłupienie nie tylko nas, ale pewnie i 80% kibiców Kogutów. Jednak kogo obchodzi jakiś tam Puchar Ligi, kiedy największe emocje budzi w nas wszystkich Premier League, a tam jesteśmy przecież niepokonani. Tak było. I nadszedł wtedy ten cholerny 2010 rok, w którym wszystko się zmieniło.

Bye bye Titi

No dobra, niech podniesie rękę każdy z was, kto myślał, że Thierry Henry wracając do Londynu osłabi swoją legendę, rozmieni ją na drobne. Że nie nawiąże do swoich dawnych osiągnięć, bo przecież od dwóch lat przebywa na „wakacjach” w Nowym Yorku. Jak ktoś, dla kogo gra w piłkę jest ostatnio bardziej hobby niż poważnym zajęciem, ma szansę rywalizować w najsilniejszej piłkarskiej lidze Europy? No więc ręce do góry, tylko szczerze, bo przecież i tak nikt was teraz nie widzi.

Holenderski wizjoner

To miała być najciekawsza i najbardziej wyrównana para 1/8 finału Ligi Mistrzów. Miała być. Bo już po 90 minutach okazało się, że Arsenal w LM rywalizować może z drużynami klasy Borussii Dortmund, Olympiakosu Pireus i Olympique Marsylia, ale nie z AC Milan. Włosi pokazali Kanonierom gdzie ich miejsce w piłkarskiej Europie. Warto zwrócić uwagę na słowa, które jeszcze przed meczem wypowiedział legendarny zawodnik Arsenalu, Dennis Bergkamp. Jak się okazało, słowa prorocze.

W ławce siła

Naprawdę przewrotne jest życie piłkarza, ale jeszcze dziwniejszy i bardziej niezrozumiały jest żywot piłkarskiego kibica. Człowieka, który zawsze wspiera swój klub, jest mu w stanie oddać naprawdę wiele, łącznie z ciężko zarobionymi pieniędzmi, mnóstwem czasu, całym sercem i starganymi nerwami. Ale kibic, to ciągle jednak tylko człowiek. Osoba, która ma granicę cierpliwości, która czasem wybucha płaczem, gniewem i która nie zawsze jest w stanie się opanować. Jednak nawet w takich sytuacjach na sercu leży mu tylko i wyłącznie dobro klubu. I gdy jakiemuś piłkarzowi nic nie wychodzi, to się go wspiera. Tydzień. Miesiąc. Dwa. Ale jest pewna granica. Granica, po której przekroczeniu, kibic nie wspiera już tego zawodnika, a szydzi z niego i nie chce go oglądać na boisku. Wszyscy to znamy, prawda?

Nie jest dobrze

No, więc nie jest. W przyszłym sezonie Liga Mistrzów UEFA straci jednego ze swoich stałych bywalców – będzie to pierwszy w historii sezon bez Arsenalu. Kanonierzy byli do tej pory rekordzistami pod tym względem – jako jedyny w Europie zespół grał we wszystkich dziewiętnastu dotychczasowych edycjach tych elitarnych rozgrywek.  W tej jubileuszowej, dwudziestej, Arsenalu niestety nie zobaczymy.

Ostatni dzień transferowej karuzeli - na bieżąco

Dziś, jak wiadomo, jest ostatni dzień okienka transferowego. Nie bardzo liczę na to, że Arsenal sprowadzi kogoś nowego, ale inne kluby Premier League z pewnością spać nie będą. W związku z tym, że zdecydowana większość menedżerów, agentów, prezesów i samych piłkarzy o transferze zaczyna myśleć dopiero za pięć dwunasta, sądzę, ze godzina 16:00 czasu polskiego to odpowiednia pora, aby zacząć blogować. Tak więc bądźcie ze mną od 16:00, bo wtedy wchodzimy na żywo – odwiedzajcie bloga i odświeżajcie ten news co chwilę, bo za pewne sporo się będzie działo. Oczywiście do tego czasu też co nie co pisać będę.

Pechowa pierwsza połowa

Dawno, bardzo dawno mnie tu nie było. Blisko dwa tygodnie bez wpisu, to kupa czasu. Jednak są w życiu, zwłaszcza studenta, rzeczy ważne i ważniejsze. Przez ostatnie dwa tygodnie pilnie uczyłem się do sesji, aby szybko ją zaliczyć i mieć cały ten stres z głowy. Teraz, gdy wreszcie mam chwilę, aby odsapnąć od razu siadam do klawiatury i zaczynam nadrabiać zaległości.

Po jakże dziwnym spotkaniu Arsenal awansował do następnej rundy FA Cup. Przez cały mecz Kanonierzy przeważali, kontrolowali grę, mieli mnóstwo sytuacji, a jednak w pierwszej połowie widzieliśmy zespół tak samo bezradny jak w trzech ostatnich przegranych meczach ligowych.

Liczby 21. kolejki Barclays Premier League

W 21. Kolejce angielskiej ekstraklasy mieliśmy parę nietypowych jubileuszy. Dodatkowo wybrałem kilka cyferek, które mogą was zaintrygować ;)

Real Barcelona vs Reszta Świata

Jak powszechnie twierdzi opinia publiczna, FC Barcelona i Real Madryt to dwie najlepsze aktualnie drużyny piłkarskie na świecie. Patrząc na ich kadry, trzeba się z tym, niestety, zgodzić. Zarówno drużyna ze stolicy Hiszpanii, jak i Katalończycy, mają bardzo silny skład, pełen gwiazd światowego futbolu. A co jeśli obydwie ekipy dałoby się połączyć i posłać na mecz z reprezentacją „Reszty Świata”?

10 minut

Dokładnie tyle potrzebował Thierry Henry, żeby po raz drugi uruchomić swój licznik goli zdobytych dla Arsenalu. Henryk pojawił się na boisku w 68 minucie, gdy Kanonierzy nie bardzo potrafili się na boisku ogarnąć, wykorzystać stworzonych sobie sytuacji do strzelenia gola. Aż tu nagle do piłki dopadł on i niewiele myśląc, jak za najlepszych czasów, posłał ją w długi róg bramki strzeżonej przez golkipera rywali.

Pomnik ożył, legenda wraca na Emirates

Czekałem z publikacją tego tekstu do momentu, gdy wszystko zostanie oficjalnie potwierdzone. Niby o transferze wiadomo było wcześniej, ale jednak mimo wszystko czułem się bardzo nie pewnie i czekałem na oficjalne informacje. Dziś się doczekałem. Podobno dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi. W nosie mądrości niesione przez przysłowia ma jednak Thierry Henry, który właśnie, co prawda jedynie na zasadzie wypożyczenia, dołączył do zespołu Arsenalu. Król wraca do swojego królestwa.

Jak nie wchodzi się w nowy rok

To nie Arsenal ten mecz przegrał, tylko Fulham go wygrało. Nie zabierajmy im tego. „The Whites” zagrali w drugiej połowie jak prawdziwy angielski zespół – zadziornie, z dużą pewnością siebie i wiarą w zwycięstwo. Wiedzieli, że pomimo beznadziejnej pierwszej połowy tego meczu jeszcze nie przegrali. Po raz kolejny ziściła się stara piłkarska prawda, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Gdyby Kanonierzy w pierwszej połowie wykorzystali, chociaż połowę sytuacji, które sobie stworzyli, to na przerwę schodziliby z trzybramkowym prowadzeniem i bez obaw o drugą część spotkania.

Odrodzeni

Przez następne kilka dni blogować będę (jeśli nic nieprzewidzianego się nie stanie) w miarę regularnie. To dlatego, że nałożyło się na siebie sporo rzeczy, mamy nowy rok i okienko transferowe. Na początek muszę przyznać, że gdy popatrzyłem po wczorajszym meczu z QPR na tabelę Premier League to o mało nie wyszły mi oczy z wrażenia. Po tak koszmarnym początku sezonu Arsenal awansował już na 4 miejsce i widząc to, co się dzieje na innych boiskach EPL trudno uznać to za przypadek

Wojtek i Łukasz prezentują Arsenal od kuchni

Świąteczne wydanie programu "1 na 1", w którym Marcin Rosłoń spotyka się z piłkarzami i rozmawia na przeróżne tematy, przeważnie bardzo osobiste. Tym razem dziennikarz Canal + poleciał do Londynu i spotkał się z bramkarzami Arsenalu. Wyszedł z tego bardzo fajny materiał wideo, w którym Wojtek Szczęsny i Łukasz Fabiański pokazują ośrodek treningowy Kanonierów i wyjaśniają jak to wszystko działa.