Jedno mogę wam obiecać – meczu z Aston Villą na pewno nie obejrzę, więc pewnie go wygramy. Jak już wcześniej wspominałem, za każdym razem, gdy oglądam mecz Arsenalu, to właśnie tracimy punkty – Marsylia, Olympiakos, Fulham, a teraz jeszcze City. Z ostatnich kilkunastu spotkań AFC oglądałem tylko te cztery i zdobyliśmy w nich dwa punkty, strzelając łącznie dwa gole… Tak więc macie moje słowo, że najbliższego meczu nie zobaczę. A przynajmniej nie na żywo.
Co do samego spotkania – bardzo interesuje mnie jak Wenger zestawi linię obrony. Od jakiegoś czasu niedysponowani są Santos, Gibbs, Sagna i Jenkinson, a teraz doszedł do tego Djourou. W dodatku z powodu nadmiaru żółtych kartek nie zagra Alex Song, więc nie mamy co liczyć, że Kameruńczyk wzmocni defensywę. Jego miejsce między liniami pomocy i obrony zajmie najprawdopodobniej ktoś z dwójki Frimpong – Coquelin. Osobiście bardziej liczę na występ tego drugiego. Francuz wygląda na zawodnika bardziej dojrzałego, zarówno pod względem piłkarskim, jak i mentalnym. Frimpongowi, jeszcze sporo do Coquelina brakuje. Jednak to i tak nie to samo, co Song. Tak więc dostępu do bramki bronić będą: Vermaelen, Mertesacker, Koscielny, Miquel i Coquelin, a ławce prawdopodobnie zasiądzie wspaniały Squillaci i wspominany wcześniej Frimpong. To by było na tyle – więcej opcji w defensywie nie mamy. Co do Francuza jeszcze – naprawdę w niego wierzę i mam nadzieję, że podąży on droga Songa i zostanie ważnym zawodnikiem naszego zespołu. Słyszałem ostatnio jednak, że Coquelin narzekał, że za mało gra i rozważa odejście z Arsenalu. Nie możemy do tego dopuścić i stracić tak dobrze zapowiadającego się zawodnika. Między innymi dlatego też Wenger powinien zacząć odważniej na niego stawiać, i to nie tylko w meczach Carling Cup.
Zaraz po spotkaniu z City ktoś puścił plotkę, że na Villa Park zagramy zarówno bez Songa, jak i bez Artety. Całe szczęście Hiszpan zobaczył do tej pory tylko cztery żółte kartoniki i w Birmingham go zobaczmy. W środku pola towarzyszyć mu będą Ramsey i (mam nadzieję) Coquelin. Ciekawi mnie za to inna sprawa, a dokładnie, co się dzieje z Diabym? Francuz był przez długi czas kontuzjowany, ale w meczu z Fulham wrócił już na boisko i Wenger był cały w skowronkach opowiadając jak to bardzo cieszy się z tego, że ma go już do dyspozycji. Tak więc gdzie on znowu zniknął? Wiadomo, Diaby jest, jaki jest, jedni go lubią, inni nie. Nie wiem czemu, naprawdę, ale ja się zaliczam do tych pierwszych. Bardzo cenię sobie francuskiego pomocnika i lubię patrzeć na jego grę, mimo, że czasem wydaje się ona toporna. Technikę ma jednak nie najgorszą, uderzenie z dystansu też, zmysł do gry kombinacyjnej ok, tylko te jego decyzje… Zawsze, gdy trzeba podać piłkę, to on strzela. A gdy trzeba strzelać, to drybluje. A gdy wypadałoby wejść w pojedynek jeden na jeden, to on wycofa piłkę do tyłu. To trochę irytujące, ale już tak dawno go na boisku nie widziałem, że zdążyłem o tym zapomnieć. Ciekaw jestem czy przy takich kłopotach z zestawieniem składu Wenger sięgnie, po Diabiego, czy potrzyma jeszcze rodaka na ławce.
Druga rzecz – Yossi Benayoun. Izraelczyk dołączył do Klubu w jakimś konkretnym celu, tak przynajmniej mi się wydawało. Wygląda na to, że ten cel to notoryczne grzanie ławki. Nie przeczę, ciężko mi to zrozumieć, bo jest on zawodnikiem inteligentnym, sprytnym i w miarę dynamicznym. Powinien się pojawiać na boisku w końcówkach takich spotkań, jak to z City, gdy przegrywamy, ale wciąż mamy szanse na zdobycie punktów, a przeciwnik jest już zmęczony i nieco rozluźniony. A tu nagle, zamiast Benayouna na plac gry wchodzą Chamakh i Arszawin. Z całym szacunkiem do obydwu zawodników, ale są oni w tak tragicznej dyspozycji, ze nawet w ostatnim w tabeli Boltonie mieliby kłopoty z miejscem w meczowej kadrze. W takich sytuacjach izraelski pomocnik powinien wchodzić na boisko i mam nadzieję, że w najbliższym czasie jednak częściej będziemy mogli go oglądać.
W ataku zagra prawdopodobnie nasz podstawowy trójkąt: Gervinho, van Persie, Walcott. Szkoda tylko, że nie mamy odpowiedniej klasy zmienników, którzy mogliby zastąpić któregoś ze skrzydłowych. Robin jest nietykalny, ale Theo i Gervinho powinni co jakiś czas usiąść na ławce, bo po prostu nie dają rady. Iworyjczyk ma problemy ze skutecznością, a Anglik od kilku spotkań jest cieniem samego siebie, a to już spory wyczyn. Arszawin grać przecież nie będzie, bez przesady. Już chętniej widziałbym w składzie AOC i Ryo Miyaichiego. Oczywiście nie obu na raz, ale jeden z nich mógłby się na boisku pojawić i dać przy tym do myślenia podstawowym skrzydłowym. Nie ma też, co liczyć na występ Parka, bo Koreańczyk w ogóle rzadko kiedy pojawia się na boisku, a jeśli już, to nie w Premier League. Do tej pory Park zagrał w trzech spotkaniach, Carling Cup i jednym Ligi Mistrzów, strzelając w tym czasie jedną bramkę. Musicie przyznać, że wynik nie powala na kolana. Nie ma się jednak, co dziwić, bo Koreańczyk swoją grą nie przekonuje – jest jakby niemrawy, powolny i w ogóle jakiś przestraszony. Brak odpowiednich zmienników w ofensywie to według mnie nasza największa bolączka. Tak, tak, dobrze widzicie. Nawet nasza zdziesiątkowana obrona prezentuje się lepiej… Trzeba się modlić, aby van Persie był cały i zdrów do końca kariery i żeby w najbliższym czasie nie zgubił gdzieś formy, bo wtedy leżymy. Odpukuję, wypluwam, odszczekuję.
Żeby nie wypaść z czołówki musimy w Birmingham wygrać. Meczem z „Obywatelami” zaczęliśmy mały meczowy maraton, podczas którego w ciągu 16. dni rozegramy pięć spotkań. Zaczęliśmy od falstartu i porażki na Etihad, ale mamy szanse wrócić z przytupem i dalej się ścigać. Będzie to bardzo ważne spotkanie, którego nie możemy sobie w żaden sposób odpuścić. Na Villa Park wybiegnie prawdopodobnie taka jedenastka: Szczęsny – Miquel, Mertesacker, Vermaelen, Koscielny – Coquelin, Arteta, Ramsey – Gervinho, RvP, Walcott. Chyba, że Wenger wykombinuje coś w swoim stylu i zaskoczy wszystkich, z Patem Ricem łącznie. Póki co nie wygląda to jakoś nadzwyczajnie, ale wstydu też nie ma. Jednak ci piłkarze, z bezbarwną w tegorocznych rozgrywkach Aston Villą, powinni sobie poradzić i przywieść do Londynu trzy, jakże cenne teraz dla Klubu, punkty. Niech będzie, że to taki prezent na święta, dla nas, kibiców.